W ostatnim okresie chyba każdy zetknął się z terminem “podatek katastralny”. Pojawia się on regularnie w nagłówkach artykułów straszących tym, że rząd wprowadzi dodatkowe obciążenia fiskalne dla właścicieli nieruchomości. Mimo tak szerokiej obecności terminu w przestrzeni publicznej, niewiele osób wie, czym tak naprawdę jest podatek katastralny. Jeśli chcesz się tego dowiedzieć, zapraszamy do lektury poniższego artykułu.
Podatek katastralny bierze swoją nazwę od katastru nieruchomości. Zacznijmy więc od wyjaśnienia, czym jest ten drugi.
Kataster nieruchomości (zwany także katastrem gruntowym i budynkowym) to publiczny, centralny rejestr gruntów, domów oraz lokali, wraz z informacjami o ich właścicielach i podmiotach władających. W Polsce w roku 1955 kataster nieruchomości został przekształcony na Ewidencję gruntów i budynków i pod tą nazwą funkcjonuje do dzisiaj.
Podatek katastralny jest rodzajem podatku majątkowego, naliczanym od wartości nieruchomości. Obecnie w Polsce płaci się podatek od nieruchomości i jest on uzależniony od jej powierzchni, stawki są zaś ustalane regionalnie, w oparciu o widełki ustalane na szczeblu centralnym.
W czym zatem podatek katastralny różni się od podatku od nieruchomości? Jak już wspomnieliśmy, ta druga danina jest uzależniona od powierzchni. W przypadku podatku katastralnego obciążenie fiskalne jest wprost proporcjonalne do wartości opodatkowanego gruntu, lokalu lub budynku. Oznacza to więc, iż im cenniejsza nieruchomość, tym większa danina na nią nałożona. W krajach, gdzie się ją stosuje, zazwyczaj mieści się w przedziale 1-2%.
Dlaczego podatek katastralny wzbudza tyle emocji? Z dwóch powodów, które poniżej omówimy.
Po pierwsze: uzależnienie wysokości podatku od wartości nieruchomości sprawi, że część właścicieli zostanie obciążona dużo większym zobowiązaniem fiskalnym. Jest to rzecz istotna z kilku względów. Chociażby dlatego, iż bardzo często właścicielami dużych mieszkań w centrach miast są osoby starsze, o bardzo niskich dochodach. Podatek katastralny doprowadziłby więc do zmiany struktury własności w takich lokalizacjach, ponieważ wielu osób nie byłoby już stać na utrzymywanie takiego lokalu.
Po drugie: podatek katastralny pojawia się jako straszak w kontekście walki z rzekomą bańką na rynku nieruchomości. Za powstawanie tej bańki w dużej mierze mają być odpowiedzialni różnej maści “spekulanci”, czyli podmioty – czy to indywidualne, czy instytucjonalne – inwestujący w mieszkania. Tutaj często mówi się o potrzebie zastosowania progresywnego podatku katastralnego, czyli takiego, który rósłby dla każdej kolejnej posiadanej nieruchomości. Dokładny mechanizm tego wzrostu miałby zostać jeszcze ustalony, jednak celem tej daniny byłoby zniechęcenie do kupowania mieszkań nie na swoje potrzeby.
Póki co rząd deklaruje, iż nie prowadzi prac nad podatkiem katastralnym. Część ekspertów spekuluje jednak, że te deklaracje są niewiele warte, ponieważ tego typu danina może zostać wprowadzona pod inną nazwą. Czy to źle? Odpowiedź nie jest jednoznaczna i mocno zależy od konkretnej konstrukcji podatku. Ogólnie przyjmuje się jednak, iż podatek katastralny pełni rolę porządkującą rynek nieruchomości. Zwiększenie obciążeń drogich lokalów sprawia, iż wzrasta efektywność ich wykorzystania, dzięki czemu np. eliminuje się pustostany w atrakcyjnych lokalizacjach. Krytycy podatku katastralnego z kolei zazwyczaj koncentrują się na tym, że zaszkodzi on indywidualnym inwestorom, wzmocni zaś pozycję inwestorów instytucjonalnych, co ostatecznie doprowadzi do wzrostu cen mieszkań, jak też stawek najmu.